Znowu coś nowego od «Darkhouse«! Po wspaniałym debiucie «Moje jedyne schronienie» został wydany, albumowi towarzyszyła EP-ka zatytułowana «Providence» 27 marca. Mocniej niż na debiucie, robi się tu do rzeczy, potężne riffy wyznaczają podstawowy ton. O ile „My Only Shelter” powstało na słonecznej Florydzie i na tej płycie można było wyczuć „lato”, o tyle „Providence” powstało w dużej mierze w Niemczech. Ostrzej, bardziej oryginalnie, mocniej!
EPki zawsze takie są. Jeśli znajdziesz tylko kilka tytułów lub nawet zremiksowanych wersji na jednym, inne są pełne i pojawiają się jako album. Czasami służą jako przystawka do tego, co ma nadejść, czasami jako wypełniacze między poprzednimi i nowymi albumami, wydawanymi głównie w celach komercyjnych. Nic z tego nie dotyczy «Providence»! «Darkhouse» w niedalekiej przeszłości zwiedzili wiele miast i wsi i pomimo codziennej rutyny i stresu związanego z trasowaniem znaleźli czas na komponowanie nowych piosenek. Ponieważ zespół nie chciał kazać swoim fanom czekać na wystarczającą ilość materiału do pełnego dzieła, sześć tytułów jest już prezentowanych jako EPki. I chociaż runda „Darkhaus” niekoniecznie musi przyciągać uwagę ze względu na swoją ilość, robi to ze względu na jakość, która jest porównywalna z jakością debiutu „My Only Shelter” (Kliknij tutaj, żeby zobaczyć recenzję, panowie) nie jest w żaden sposób gorszy, ale staje się trochę bardziej szorstki. Piosenki na „Providence” poruszają się na skrzyżowaniu nowej fali gotyckiego brzmienia electro, groovy metalu, hardcore'u i nu metalu, więc jest to bardzo interesująca mieszanka. Już pierwsza piosenka sprawia, że wrażenie ich muzyki jest bardziej niż wyraźne i pokazuje fanom i potencjalnym nowicjuszom, gdzie wisi młot.
Płyta zawiera tylko cztery nowe utwory, ale także nagranie koncertowe z Kolonii oraz wersję akustyczną. „Drive” na żywo w Kolonii przekonuje również słuchaczy w domu, jak zniewalające są Darkhausy na scenie. Natomiast "Life Worth Living" w wersji akustycznej wydaje się nieco za miękkie jak na ekspresyjny wokal Kenny'ego, osobiście bardziej podoba mi się wersja rockowa. Podobnie jak utwory z „My Only Shelter”, cztery nowe utwory mają moc. Wraz z pierwszymi tonami „The Fire Within” przez ostre riffy na chwilę przypominają ci się lodołamacze. Ale nie, jest też pro-ból: Gary Meskil najwyraźniej wyładował się na punkcie swojej najnowszej pracy. Ale gdy tylko włącza się niepowtarzalny głos Kenny'ego, brzmi w 100% jak Darkhaus! Z fascynującą lekkością nadaje twardym riffom harmonijną szatę i nadaje piosence melodię i głębię. Polifoniczne wołania „Fire” pomiędzy dodają piosence szczyptę więcej mocy. „Side Effect Of Love” to aktualny singiel, który zaczyna się od podobnej presji. Tutaj pokazana jest mistrzowska aranżacja, będąca autorstwem zespołu. W jednej chwili jest wciąż potężna, w następnej czuje się niemal przeniesionym w balladę dzięki bardzo umiejętnej zmianie tempa. Teledysk do spektaklu został nakręcony nocą w Los Angeles.
Nazwany „Providence” zaczyna się od szorstkiego mówionego wstępu i nie przestaje się kołysać. Tutaj chłopaki pokazują, że twarde riffy i miękkie dźwięki nie wykluczają się wzajemnie, ale mogą stać się jednym. Na przykład refren jest stosunkowo spokojny, ale nie mniej potężny. Po kilku przesłuchaniach z fajnego refrenu wyłania się naprawdę chwytliwa melodia, a tytuł powinien naprawdę trafić na żywo! Na koniec cztery nowe piosenki zamyka ballada „Throwing Away”. Nic już nie przypomina twardych riffów. Głos Kenny'ego rozwija się w zupełnie inny sposób niż uduchowione dźwięki pianina i gitary akustycznej. Po wstępie piosenka jest kontynuowana w bardzo popowym stylu, ale znaczek Darkhausa jest nie do pomylenia. Wrażliwa melodia, która zaprasza do snu, wije się w kanałach słuchowych i pozostawia tam cudowny pogłos.
Wersja koncertowa „Drive” ma znacznie większą presję i gryzienie niż tytuł na albumie. Przede wszystkim naprawdę ostre gitary nadają tej alternatywnej, ciężkiej piosence odpowiedniego kopa. Piosenka została nagrana podczas koncertu na żywo w Kolonii i daje mały wgląd w cechy formacji na żywo. Tam, gdzie inni wokaliści często nie wiedzą, jak przekonać na żywo, Kenny pokazuje spójność w najdrobniejszych aspektach. Każdy muzyk pokazuje tutaj, że jest profesjonalistą i mistrzem swojego instrumentu. Wreszcie, ciesz się oryginalną wersją utworu „Life Worth Living”, otwierającego debiutancki album, kwitnącego dzięki wokalowi Kenny'ego Hanlona. Przejście od łagodnej ballady do rockowej piosenki na albumie jest tutaj bardzo łatwe do zrozumienia. Tutaj możesz usłyszeć, że chłopaki mogą wyhodować nieoszlifowany diament w cudowny utwór muzyczny bez niszczenia pierwotnego ducha.
Decyzja o upublicznieniu nowych tytułów zapisanych na trasie w postaci epki „Providence” zamiast zachowania ich na kolejny album jest pełnym sukcesem. Z piosenek można naprawdę usłyszeć energię i ducha trasy, na której powstały utwory, a nieco bardziej zwięzła produkcja również robi resztę, aby zwięźle odcisnąć piętno na tytułach. Niemieckie warunki pogodowe najwyraźniej znalazły tutaj swój wyraz, oprócz życia w trasie (doświadczenia). Tym albumem „Darkhaus” pokazuje, że EP-ki nadal mają swoje uzasadnienie. Z „My Only Shelter” w 2013 roku podnieśli poprzeczkę dla nowicjuszy, a z „Providence” posunęli się jeszcze dalej. W każdym utworze słychać wysiłek i pasję, co sprawia, że ten zespół jest niesamowicie sympatyczny i warty słuchania! Darkhaus pozostaje wyjątkową konstelacją. Ten międzykontynentalny konglomerat skupiony wokół autora piosenek Ruperta Keplingera, który wielokrotnie ląduje na szczycie list przebojów wraz z Eisbrecherem, Peterem Maffayem i Laith Al Deen, jest wspierany przez Gary'ego Meskila - weterana Pro-Pain z NYHC i charyzmatycznego głosu Szkota Kena Hanlona jako a także Marshall Stephens (także Pro-Pain) i Paul Keller. Możesz więc być bardziej niż podekscytowany drugim albumem, zwłaszcza że krążą pogłoski, że może on powstać ponownie na Florydzie. Do tego czasu możesz umilić sobie czas z «Providence». Z sześcioma piosenkami EPka kończy się zbyt szybko, ale te, które odniosły sukces, zachęcają do natychmiastowego ponownego przesłuchania i pozostają interesujące przez długi czas. «Darkhaus» to zespół, który warto zobaczyć za każdym razem.
Możesz zrobić album kup w naszym sklepie.
Tracklista:
- Ogień w środku
- Skutki uboczne miłości
- Opatrzność
- Wyrzucać
- Drive (mieszkasz w Kolonii)
- Warto żyć (wersja akustyczna)
[identyfikator recenzji rwp=»0″]